Praktyka wszystkich ośmiu członów jogi... naraz

8_limbs.jpg
Autor: 
Chad Herst
Tłumaczenie: 
Ania Grabara

2 listopada, 2011

Asztangajoga nie jest indyjską wersją gimnastyki. Jest ścieżką o ośmiu członach. Słowo “asztanga” wywodzi się z tekstu pochodzącego z okresu między IV a I w. p.n.e. zwanego Jogasutrami. Wersety tego tekstu, przez joginów zwane sutrami, są prawdopodobnie najważniejszym zbiorem lapidarnych wskazówek i twierdzeń na temat jogi skierowanych do joginów. Słowo “asztanga” oznacza osiem członów (aszto – osiem; anga – człony). Asztangajogini nie ograniczają się do praktyki wyłącznie dwóch członów tej ośmiostopniowej ścieżki – asan i pranajamy. Praktykują wszystkie te człony… naraz. Praktykują dwa pierwsze człony – jamy i nijamy – które w gruncie rzeczy stanowią zbiór nakazów i zakazów, czyli jogiczną wersję dziesięciu przykazań. Piąty człon, czyli pratjahara, tłumaczony jest jako „wycofanie zmysłów”. Ostatnie trzy człony czyli dharana, dhjana i samadhi to kolejne poziomy skupienia czy koncentracji pojawiające się w trakcie praktyki.

W tradycji, z której wywodzę się ja oraz współpracująca ze mną nauczycielka Devorah Sacks, w wyjątkowy sposób interpretuje się tę ośmiostopniową ścieżkę. Jako uczniowie uznanego mistrza jogi z Mysore w Indiach, Śri K. Pattabhiego Joisa, byliśmy uczeni, że wystarczy pracować nad asanami i pranajamą, a pozostałe człony jogi rozwiną się w sposób spontaniczny i naturalny. Nie oznacza to jednak, że możemy zignorować pozostałe sześć członów. Przeciwnie, pozostałe człony powinny stanowić punkt odniesienia, który daje nam bezpośrednią informację zwrotną na temat jakości intencji, z jakimi podchodzimy do naszej praktyki.

 

Dla formy i relaksu

Po wielu latach uczenia jogi zdałem sobie sprawę, że większość ludzi nie praktykuje po to, aby zgłębić jamy i nijamy. Przychodzą raczej, żeby zyskać dobrą formę lub się wyciszyć i to właśnie te aspiracje pojawiają się na macie w pierwszej kolejności. Jeśli uczeń jest wytrwały i będzie nadal praktykować po przejściu początkowej fazy charakteryzującej się sztywnością i bólem ciała czy trudnością z wczesnym wstawaniem na poranną praktykę, przeważnie zacznie się interesować także filozoficznymi aspektami praktyki.

Nie jestem pewien, co takiego jest w ćwiczeniu oddechu i pozycji, co wywołuje tę ciekawość, ale wiem na pewno, że 80% moich uczniów wychodzi poza tę pierwszą fazę, w której zależy im przede wszystkim na dobrej kondycji i relaksie. Te początkowe cele nie zanikają całkowicie, ale staje się jasne, że cele jogi wykraczają znacznie poza to, co nam się początkowo wydawało.

 

Współgranie ośmiu członów jogi

Zgodnie z naukami Joisa, osiem członów jogi nie jest ułożonych w porządku linearnym. Innymi słowy, kolejnego członu nie uczy się dopiero po opanowaniu poprzedniego. W tej tradycji zakłada się, że pierwsze dwa człony jogi – jamy i nijamy – będą samoistnym wynikiem regularnej, nieprzerwanej praktyki asan i pranajamy. Jois mawiał, że gdy ciało i umysł zostaną oczyszczone, przestrzeganie tych zasad stanie się proste, naturalne i oczywiste. Natomiast, gdy ciało i umysł są omotane negatywnymi myślami i chorobą, przestrzeganie jam i nijam stawia jogina w sytuacji konfliktu z samym sobą i powoduje tylko dodatkowe napięcie.

Według Joisa nie da się praktykować czterech ostatnich członów jogi, które w istocie rzeczy są kolejnymi coraz głębszymi stopniami spojrzenia wewnątrz siebie, koncentracji i medytacji. Wyłaniają się one w sposób spontaniczny z regularnej praktyki pierwszych czterech członów. Innymi słowy, na gruncie tej tradycji nie możemy ćwiczyć medytacji, ponieważ pojawia się ona samoistnie w wyniku ciągłej pracy nad oddechem i asanami oraz przestrzegania określonych zasad moralnych.

 

Skup się na asanach i pranajamie, a wszystko przyjdzie

W ogólnym rozrachunku, według Joisa wystarczy, że będziemy praktykować asany i pranajamę, a pozostałe człony jogi pojawią się jako ich naturalne i samoistne następstwo. Swoją drogą, nauczyciel Joisa - Sri Tirumalai Krishnamacharya, który tak naprawdę jest ojcem współczesnej jogi, twierdził to samo. Nie jest to więc element specyficzny dla nauczania Joisa. W zbliżony sposób uczyli i uczą wszyscy znani uczniowie Krishnamacharyi, w tym B.K.S. Iyengar, T.K.V. Desikachar, Indra Devi, A.G. Mohan, i Srivatsa Ramaswami.

 

Medytacja się zdarza

Przyglądając się tej koncepcji nieco bliżej, można stwierdzić, że jest ona dosyć dziwna. Według tradycji nie można wykonać medytacji. Nie jest ona czymś, co można robić, ale stanem, który przychodzi. Podobnie jak w cytacie Williama Blake’a: „Gdyby oczyścić drzwi percepcji, każda z rzeczy jawiłaby się nam taka, jaka jest - nieskończona.” Zatem naszym zadaniem jako joginów jest oczyszczenie drzwi percepcji poprzez nieprzerwaną, regularną praktykę asan i pranajamy. W rzeczywistości jest to jedyna rzecz, na którą mamy jakikolwiek wpływ. Dlatego sednem jogi jest po prostu oczyszczenie i uprzątnięcie tego, co stoi nam na drodze. Po takim oczyszczeniu cel jogi przyjdzie naturalnie i spontanicznie.

 

Po co jest pozostałe sześć członów?

Po co więc w ogóle wspominać o ośmiu członach jogi, jeśli wystarczy praktykować asany i pranajamę? Człony te to znaki drogowe w trakcie naszej podróży. Ich zadaniem jest informowanie o jakości naszych dążeń i intencji w praktyce asan i pranajamy. Innymi słowy, gdybyśmy odrzucili pozostałe sześć członów i skupili się wyłącznie na asanach i pranajamie, przestałoby być jasne, dokąd prowadzi nas ścieżka jogi. Jednak biorąc pod uwagę, że introspekcja, koncentracja i medytacja „powinny” naturalnie pojawić się na naszej ścieżce praktyki jogi, jeśli tak się nie dzieje, jest to istotny sygnał, że nasze podejście do praktyki jest nieco wypaczone. Podobnie, jeśli w miarę podążania ścieżką jogi jamy i nijamy stają się dla nas coraz bardziej niejasne, a ich przestrzeganie coraz trudniejsze, jest to również wskazówką, że nasza praktyka w rzeczywistości nie służy naszej transformacji.

 

Uwaga końcowa:

Nie ulega jednak wątpliwości, że w przeszłości były także szkoły jogi, w których nauczano właśnie w ten sposób. Prawdopodobnie nowicjusze musieli najpierw się wykazać, zanim zaczynano wprowadzać ich do bardziej introspektywnych praktyk.

Paweł Witkowski INTools