Wywiad z Shandorem Remete

SHANDOR
Autor: 
Natasha Rivera, Ilya Zhuravlev
Tłumaczenie: 
Łukasz Przywóski

Zachęcamy do lektury wywiadu z jednym z największych mistrzów hathajogi - Shandorem Remete. Shandor rozpoczął praktykę jogi w wieku sześciu lat. Uczył się zarówno asztangawinjasy, jak i innych stylów praktyki hathajogi - szczególnie duży wpływ miało na niego nauczanie BKS Iyengara. Przez lata Shandor cieszył się popularnością, prowadził warsztaty na calym świecie. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. A jednak w krótkim odstępie czasie zmarł jego ojciec, rozpadło się jego małżeństo, złamał sobie nadgarstek. Zaczął tyć. Ani dieta ani ruch nie pomagały. Wczesniej praktykował jogę przez dziesięć godzin dziennie, było to dla niego naturalne. Nagle okazało się, że nie może wykonać nawet najprostszej pozycji. Wydarzenia te dały Shandorowi do myślenia. Postanowił cofnąć się do początków swojej praktyki, zaczął studiowac klasyczne teksty poświęcone hathajodze. Przez rok zgłębiał ruchy anandatandawy (tańca) Śiwy. W oparciu o te podstawowe ruchy odtworzył system form ruchu przygotowujący do pracy w asanach.

 

Nauczana przez niego joga cienia (shadow-joga) ma na celu usunięcie marm, uzyskanie mobilności wszystkich stawów i niezakłóconego przepływu energii przez ciało. Termin cień odnosi się do naszych wyobrażeń na temat tego, kim jesteśmy, które zamiast przyblizać nas do poznania samych siebie oddalają nas od tego celu. Nauczanie Shandora opiera się całkowicie na tradycji hathajogi, obejmuje praktykę asan, pranajamy, mudr i krii w sposób przedstawiony w starozytnych tekstach. 

 

Zachęcamy was do zapoznania si  z jego spojrzeniem na jogę.

 

Wywiad został opublikowany w magazynie Wild Yogi (www.wildyogi.info)
 
Wielu osobom odpowiada twoje podejście do jogi, starasz się dokładnie omawiać wykonywane asany. Co więcej twój styl odpowiada odobom praktykującym sztuki walki. Co łączy jogę i sztuki walki.
 
 Joga i sztuki walki są tym samym, nieprawdaż? Coś je łączy. Mają wspólne źródło.
 
Czy oprócz jogi uprawiałeś również sztuki walki?
 
 Zacząłem uczyć się jogi w wieku sześciu lat, od taty. Praktykowałem przez cały okres dojrzewania. Naturalnie uprawiałem również sztuki walki. Po odbyciu służby wojskowej w Wietnamie i powrocie do kraju skupiłem się głównie na jodze. 
 
 Powszechny obecnie sposób nauczania jogi nie uwzględnia właściwego przygotowania do niej. Wszyscy mówią o odkryciu tego czy tamtego, ale tak naprawdę niewiele osób interesuje się informacjami zawartymi  w klasycznych tekstach. Dhyana-valkya, na przykład, opisuje medytację. W rozdziale dziewiątym jest napisane, że do czasu zrozumienia systemu marm, nadii i waju, praktyk nie powinien medytować. Inne klasyczne teksty mówią dokładnie to samo. Nie ma w nich wielu informacji na ten temat, jednak praktycznie takie same słowa padają w Vasistha-samhitcie i Yoga-kandava-vasisthtcie. A jednak żaden z moich nauczycieli o tym nie wiedział.
 
 Kiedy po raz pierwszy przyleciałem do Indii, byłem już dość zaawansowanym uczniem. Było mi trudno zaakceptować pewne rzeczy. Joga zapożyczyła bardzo wiele z różnych płaszczyzn życia: ze świata roślin i zwierząt, ze sztuk walki, które z kolei równie intensywnie czerpały z jogi. Zresztą, jeśli w czasie zajęć jogi wykonasz stojącą pozycję bojową nic to nie da. W sztukach walki pozycje stojące służą rozwijaniu siły, uwolnieniu energii dna miednicy i zwiększeniu przepływu sił witalnych w ciele. Dlatego też mają dynamiczny charakter i wymagają dobrej koordynacji ruchowej. Wszystko to służy zniesieniu przeszkód blokujących przepływ sił witalnych w ciele. W czasie zajęć jogi, w których uczestniczyłem, nie działo się nic podobnego. W każdym razie osoby, które zapożyczyły te elementy ze sztuk walki, nie rozumieją istoty tego, co zapożyczyły. Zdarza się, że ludzie zapożyczają pewne techniki, ale nie rozumieją ich podstaw. Postanowiłem zgłębic to zagadnienie.
 
 Praktykowałem asztangawinjasę w czasach, kiedy jeszcze nikt nie wiedział czym ona jest. Patthabi Jois uczył wówczas zaledwie pięciu – siedmiu uczniów z zachodu. Jednym z nich był mój bliski przyjaciel. Uczyłem się od niego. Równocześnie uczyłem się od BKS Iyengara. Czytałem starożytne teksty. Okazało się, że żadna ze szkół hathajogi nie naucza tego, o czym mówią. Zacząłem zgłębiać ten temat.
 
Zrozumiałeś, że to podejście nie jest umysłowe czy też ciało powiedziało ci, że cos jest nie tak?
 
 Kiedy coś się nie dzieje, po prostu się nie dzieje, a ty dobrze o tym wiesz. Wszyscy mówią o energii. Pisze się grube książki poświęcone “power-jodze”. Kiedy pojedziesz do Shaolin, zauważysz, że mnisi nie mówią o energii, ale doskonale ją kontrolują. Wielu praktyków jogi rozwinęło w dużym stopniu elastyczność, jednak tylko nieliczni rozumieją działanie wewnętrznej energii. Jak pokierować energię, jak użyć jej dla siebie w i w celu uzdrawiania innych? Poza nielicznymi wyjątkami, środowisko joginów po prostu sobie gaworzy na różne tematy. 
 
Zacząłem zadawać pytania. Dawałem z siebie wszystko, ale nie uzyskałem oczekiwanych rezultatów. Zacząłem przykładać większą wagę do informacji zawartych w tekstach. W południowych Indiach poznałem znawców marm. Spotkałem wielu ciekawych ludzi. Bez wątpienia czas spędzony u Iyengara był bardzo cenny, ze względu na wagę, jaką przywiązuje on do detali. Spędzony z nim czas pomógł mi zrozumieć jak poprawnie wykorzystywać marmy.
 
Marmy są przeszkodami. W ciele wyróżnia się 108 połączeń, które powodują powstawanie marm. Marmy nie pojawiają się w czasie prawidłowo wykonywanej praktyki. Słowo marma – mrth - oznacza śmierć. Jeśli nauczysz się poprawnie używać ciało i poznasz umiejscowienie tych punktów, będziesz wiedział jak poruszać się, aby nie powodować powstawania w ciele nowych przeszkód, 
 
Jest wiele sposobów oddziaływania na marmy. Jednym z głównych źródeł marm jest strach. Psychologiczny strach wpływa na ruch energii w ciele. Innym ważnym czynnikiem jest sposób, w jaki praktyk widzi siebie samego. Równie ważna jest postawa ciała utrzymywana na co dzień. Każdy z nas ma pewne nawyki ruchowe wpływające na sposób siedzenia, stania, poruszania się. Nawyki te mogą powodować powstawanie kolejnych przeszkód. Z pewnością przeszkody powstają również z powodu niepowodzeń, życiowych upadków i gwałtownych emocji. Sposób używania ciała w czasie różnych aktywności również oddziałuje na marmy. Wiedza na temat marm pozwala nauczyć się prawidłowego poruszania się; daje nam wiedzę o obydwu skrajnościach (prawidłowy / nieprawidłowy sposób ruchu), pozwala je rozróżnić. Jeśli praktyk tego nie rozumie, doświadcza “zacisków”, bardziej aroganccy uczniowie uszkadzają sobie kolana (siebie), stawy skokowe albo kontuzjują sobie kość  łokciową albo szyję. Kontuzje szyi są często powiązane z dysfunkcjami układu krążenia i ze złym stanem nerek. Większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy.
 
Często mówisz o przepływie enrgii przez ciało, ale jak można go odróżnić od innych osczuć?
 
Nie da się nie zauważyć ruchu sił życiowych. Jeśli nie wiesz jak ustawić prawidłowo ciało, nadie nie zadziałają. Praktykę jogi powinno poprzedzać przygotowanie. Czy wykonując trudną asanę wiesz, dokąd kierowana jest energia, na czym się skupiasz? Jeśli nie masz tej wiedzy, w jakim celu wykonujesz trudne asany? 
 
Po pierwsze, osoba rozpoczynająca praktykę asan powinna być do niej przygotowana i mieć otwarty umysł.  Jeśli ciało jest zblokowane w różnych punktach, trzeba nauczyć się pracy z nimi za pomocą jednego ruchu, w sposób, który nie będzie niszczył tego, czym jesteś, ale będzie cię rozwijał. Zrozumienie prawidłowego ustawienia ciała jest konieczne. W celu zapewnienia dobrego przepływu sił witalnych w ciele, należy przyjąć prawidłową postawę w danej pozycji i pracować z nadiami. Znam bardzo utalentowanych i bardzo elastycznych ludzi, u których nadie nie działają. W końcu mówimy o umiejętności doznawania wszystkich odczuć… przynajmniej, jeśli chcemy podążać ścieżką opisaną przez Patańdżalego.
 
Nadie zaczynają się w stopach. Znajomość marm pozwala zrozumieć, jak ważna jest elastyczność stawów: kostek, nadgarstków i szyi. Uzyskanie jej stanowi cel przygotowania do praktyki asan, które jest obecnie pomijane. Każdy powinien przygotować się do praktyki asan, ponieważ nawet bardzo elastyczni ludzie mają w ciele miejsca, w których przepływ energii jest zaburzony, wskutek czego są mobilni tylko w niektórych częściach ciała. 
 
W tekstach do opisania tego stanu używa się słowa atah - oznacza ono “tu” i “teraz”. Słowo to znajduje się na początku wielu rozdziałów w klasycznych tekstach i często nie zwraca się na nie uwagi. Słowo to oznacza „to, co zachodzi przedtem”, praktykę asan należy rozpocząć w dalszej kolejności. Nie mówi się jednak, co poprzedza asany, mimo że każda czynność wynika z czynności ją poprzedzającej. Jedno wynika z drugiego. Na przykład, żeby spotkać się ze mną, musiałaś najpierw skontaktować się z organizatorem warsztatów.  Przygotowanie do praktyki asan trwa siedem lat. Opiera się ono na anandatandawę Śiwy. Słyszałem wiele opowieści na temat tańca Śiwy. Wszystkie „wewnętrzne” sztuki opierają się właśnie na nim: bharatanatjam ( antyczny styl klasycznego tańca hinduskiego, istniejący od około 3000 lat, początkowo tańczony przez kapłanki-tancerki dewadasi w świątyni w Tanjavur i Malabar), Kathakali (dramat teatralny, w klasycznych tańcach hinduskich jeden ze stylów z południowych Indii, wywodzi się z Kerali), Kalari (starożytna południowo-indyjska sztuka walki, również z wykorzystaniem różnego rodzaju broni) i joga. 
 
Śiwa nosi piękne szaty. Każda z części ciała, w której przepływ energii jest zablokowany jest zakryta ozdobą. Patrząc ba płaskorzeźby przedstawiające taniec Świy, możemy wychwycić kierunek przepływu energii. Kostki, w których znajdują się marmy odpowiadają za przepływ krwi. Ciężkie ozdoby znajdują się również na kości krzyżowej, szyi, głowie i na stawie barkowych. Oznacza to, że miejsca te odgrywają ważną rolę w przepływie energii. 
 
Ruchy tańca Śiwy są bardzo proste. Każdy z nas chce oddychać, czuć witalność i zachować ciepło. Dzięki tym ruchom można się porządnie rozgrzać. Nie zostajesz w tych pozycjach przed długi czas, wystarczy jeden oddech. Ruchy dłoni i stóp są skoordynowane,  wykonuje się je w określony sposób. Trudno je zapamiętać. Spójrz na tę sekwencję, przedstawia zaledwie dwadzieścia sześć pierwszych ruchów ze stu ośmiu zachowanych na płaskorzeźbach. Wszystko, czego uczę, opiera się na tańcu Śiwy. 
 
Płaskorzeźby przedstawiające taniec Śiwy ozdabiają ściany świątyń od ponad 3 000 lat.  Ludzxe wiele mówią, ale nikt nie zwraca na to uwagi. W świątyni są cztery wrota, które ozdabiają płaskorzeźby przedstawiające sto osiem pozycji anandatandawy Śiwy. Śiwa zatańczył wiele tańców, ale tylko te pozycje zostały zachowane na płaskorzeźbach. Tancerze, mistrzowie sztuk walki i niekomercyjni nauczyciele jogi z południowych Indii studiują je. Zbliżenie stopy do barków bez pomagania sobie dłońmi nie należy do najłatwiejszych ruchów, ale na przykład tu widać ruch przygotowujący do założenia stopy za głowę. Jeśli przyjrzysz się uważnie, zdasz sobie sprawę, że ruch ten wyrasta z prostszego ruchu, staje się rezultatem odpowiedniej aktywności i prawidłowego przepływu sił witalnych w ciele. Opanowanie tych dwudziestu sześciu ruchów zajęło mi rok. Problemem nie jest ich wykonanie, ale ich zapamiętanie: zapamiętanie miejsca, pozycji i ruchów dłoni i stóp względem siebie oraz  przejść między kolejnymi pozycjami. Bez wątpienia praktyka ta  bardzo silnie rozgrzewa ciało.
 
Kiedy zaczęliśmy rozmawiać o tradycyjnych szkołach jogi, a dokładniej metodzie Iyengara oraz asztangawinjasie Patthabiego Joisa zapytałeś zdziwiony, co mamy na myśli nazywając je tradycyjnymi.
 
Trzej uczniowie Krischnamachatyi zaprzeczają sobie. Co to znaczy? Moim zdaniem Krishnamachartya uczył ich w sposób odpowiadający ich potrzebom. Obecnie cała tradycja została zredukowana do ćwiczeń fizycznych, ale nauczyciele powinni skupiać się nie tylko na fizycznej sprawności uczniów, ale również na ich psychicznym samopoczuciu. Uczeń powinien rozpoczynać praktykę asan czysty.
 
Masz na myśli szatkarmy?
 
Szatkarmy pomagają kontrolować niepożądane działania. Szatkarmy są tylko początkiem, oddziałują na ciało fizyczne. Prawdziwe, głębokie oczyszczanie zachodzi dzięki praktyce asan. Przed rozpoczęciem praktyki asan należy uporządkować swoje przyzwyczajenia i nawyki, w przeciwnym razie odbiją się one negatywnie na praktyce.
 
Zgodnie z powszechną opinią praktyka zmienia nasze przyzwyczajenia.
 
Nie. Słowo asana składa się z dwóch członów: asan – usta i a - miejsce, w którym można usiąść. Dopiero kiedy odkryjesz wszystkie tajemnice, zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne, i zastygniesz w bezruchu, będzie to asana. Pozycję ciała lepiej opisuje słowo samasthana. Człon sthan oznacza mieć a człon sama wyrównane.  Jest takie określenie kayar samasthana gatir kriya, w którym kaya oznacza ciało, sama – wyrównane, sthana – mieć, gatir – 24 minuty a kriya – działanie. Mówi ono, że każdą pozycję powinno utrzymywać się przez 24 – 26 minut. W tym czasie energia opływa ciało. Trochę rożni się to od dzisiejszego podejścia, czyż nie?
 
 Mówi się też, że pranę należy zatrzymać przez pięć gatik czyli dwie i pół godziny. Oddziałujemy na pięć warstw świadomości od najgrubszej do najcieńszej. Pracę z ciałem należy wykonywać tak, by oddziaływała na pięć warstw energii. Po upływie dwóch i pół godziny będziesz wibrował na wszystkich poziomach. Staniesz się jedną osobą, a nie pięcioma różnymi osobami żyjącymi w jednym ciele. Przeważnie nie bierze się tego pod uwagę. Aby osiągnąć ten stan powinieneś oczyścić swoje działania i swój sposób myślenia. Jeśli wchodząc do tego pokoju powiesz – chcę praktykować asany – twój umysł nie zmieni się – ani nie zmienią go asany. Prawdopodobnie stanie się tak za piętnaście lat, piętnaście lat pomyłek.
 
W południowych Indiach, w miejscach, gdzie joga jeszcze się nie skomercjalizowała, każdy uczeń przystępujący do praktyki jogi jest porządnie oczyszczany. Wykonuje czynności takie jak panczakarma i marmawajudżi. Przez trzy miesiące przestrzega diety, jest masowany, przyjmuje określone medykamenty. Równocześnie podejmowana jest praca z jego marmami i przepływem energii w ciele. Po trzymiesięcznym okresie przygotowania uczniowi pokazuje się jeden albo dwa ruchy, stopniowo przez siedem lat poszerzając jego wiedzę. Podobnie jest z Tai-Chi i Chi – Kung.
 
Te początkowe ruchy wymagają siły…
 
Czym jest siła? Niczym niezakłócony przepływ energii przez ciało nie ma nic wspólnego z siłą mięsni. Polega na przekierowaniu siły przez świadomość, co jest czymś innym. W tym celu powinniśmy czuć. Kiedy używamy siły mięśni skóra napina się i tracimy w niej czucie.  Jeden z moich przyjaciół poznał chińskiego mistrza Chi-Kung i poprosił go o naukę. W czasie trzech lat wykonywał najprostsze pozycje stojące, pozostając w każdej z nich przez pół godziny. Jeśli spróbujesz wykonać jedną z tych pozycji pięć minut, bez wątpienia poczujesz, że masz stopy i że łączą się z kością krzyżową. 
 
Oto jeden z wariantów natarajasany, jak widzisz stopa jest uniesiona do głowy bez pomocy rąk.
 
Żeby to powtórzyć potrzeba czasu i cierpliwości…
 
Nie należy zaprzątać sobie tym głowy. Zaczynasz od najprostszego wariantu, później wykonujesz kolejny, któremu towarzyszy więcej ruchów dłoni, wszystkie te ruchy są zgrane z ruchami stopy. Na tym zdjęciu stopa jest już wyżej, co silniej oddziałuje na stopę, kostkę i jej podeszwę. Podeszwy stóp pozwalają nam czerpać energię z ziemi. Jedne z najważniejszych marm znajdują się na podeszwach stóp i na spodach dłoni. Na podeszwach stóp i spodach dłoni znajdują się punkty powiązane z sercem, płucami i wzrokiem. Nadie mające początek w oczach i uszach, kończą się w dużych paluchach obydwu stóp. Pięty kontrolują napięcie mięśniowe całego ciała, częstotliwość skurczy mięśniowych, nie wspominając o pracy nerek. Wykonując proste ruchy nie tylko zyskujesz jasność umysłu, ale również udrażniasz kanały energetyczne, sprawiając, że waju - siły stymulujące energię witalną - płyną swobodnie. 
 
Obecnie wszyscy mówią o oddechu. Początkujący uczeń słyszy na zajęciach „oddychaj”, ale jak? Oddycha niepoprawnie przez następne piętnascie lat, a ten nawyk bardzo trudno zmienić,. Wszyscy używają terminu uddżaji, ale nikt nie wie co on oznacza. Skąd powinien dochodzić dźwięk, dlaczego właśnie z tego a nie innego miejsca i co to nam daje? Fizyczna sprawność jest ważna i wspaniała, ale wiedza i zrozumienie tego, co się robi, to już całkiem inna historia.
 
Wiedza czy raczej odczucia?
 
Nie tyle samo uczucie, ale również zrozumienie. Rozróżnia się dwa rodzaje świadomości: bazową i przetwarzającą informacje. Świadomość przetwarzającą uważa się za najniższą i wymaga ona treningu. Patańdżali wspomina o tym pisząc o snach: najniższa świadomość potrzebuje snu. Patańdżali stwierdza, że z czasem powinniśmy opanować umiejętność obywania się bez snu. Potrzebujemy treningu. Tak więc ta wyjątkowa zdolność leży pomiędzy skrajnościami. Znajomość przeciwności umożliwia nam rozróżnianie, wybranie działań, które nie będą tworzyły złej karmy.
 
Dlaczego oddech uddżaji jest ważny? W jaki sposób rozgrzewa ciało? Jeśli tego nie rozumiesz, w jakim celu go stosujesz? Dlaczego rozmawiasz o nim i o energetycznych zamknięciach, skoro ich nie doświadczasz? Jeśli celem jest zdobycie garści informacji, pokazuje to jedynie, jak uboga stała się obecnie praktyka jogi. Udżaji powstaje poprzez zaciśnięcie podstawy gardła, u 90 % praktyków stosujących oddech uddżaji z gardła dochodzi jedynie hałas, który powoduje suchość nozdrzy, oczu i mózgu. Ciepło płynie do mózgu i ludzie stają się nerwowi albo pobudzeni. Kiedy jednak praktyk zaciśnie gardło trochę niżej, i dodatkowo połączy ten ruch z ruchem pępka, który odpowiada za prawidłowy oddech, dopiero wówczas głos wychodzący ze strun głosowych rezonuje w całym ciele. 
 
Łatwiej uzyskać ten efekt w czasie wdechu ponieważ powietrze przemieszcza się z góry na dół. Trudno jest utrzymać ten dźwięk u podstawy gardła w czasie wydechu. Dzieje się tak ponieważ dźwięk powstaje dzięki zaciśnięciu gardła, zaciśnięcie gardła rozgrzewa organizm. Zarówno zaciśnięcie, jak i dźwięk wpływają bezpośrednio na pracę osierdzia. Osierdzie podwyższa albo obniża temperaturę krwi  pompowanej do serca. Innymi słowy, poprawnie wykonywany oddech uddżaji wpływa na temperaturę krwi albo ją podwyższając albo obniżając. Zbyt gorąca albo niedostatecznie rozgrzana krew może powodować liczne problemy. Praktyk jogi powinien nauczyć się regulowania temperatury krwi i dostosowania jej do swoich potrzeb. Na krew wpływają bezpośrednio sześćdziesiąt cztery marmy. Dobrze skoordynowane ruchy określonych części ciała poprawiają obieg oddechu w ciele, co wpływa na krew i temperaturę ciała praktyka.
 
Czy twój tata wiedział otym wszystkim? Mieszkaliście na Węgrzech?
 
Tak, mój tata zaczął praktykować przed Drugą Wojną Światową. Zaczął uczyć się od dwóch hindusów mieszkających w Budapeszcie. Kiedy przebywał na „wakacjach” w obozie koncentracyjnym na Syberii miał dużo czasu na praktykę. 
 
Zacząleś uczyć się od niego?
 
Zacząłem uczyć się od niego przypadkiem. Nigdy nie pokazał mi niczego z własnej woli. Codziennie o tej samej porze zamykał się w pokoju. Któregoś razu odważyłem się i zajrzałem do pokoju. Mój tata stał na głowie. Zaintrygowało mnie to. Usiadłem naprzeciwko niego, nic nie powiedział , poprosił mnie jedynie o zamknięcie drzwi. Od tamtej pory codziennie wchodziłem do jego pokoju. Zacząłem go naśladować. Pewnego razu nie potrafiłem powtórzyć tego, co robił. Nie mogłem ukryć  zmieszania i poprosiłem go o pomoc. Wtedy po raz pierwszy dotknął mnie w asanie. Od tej pory pomagał mi tylko wtedy, kiedy o to poprosiłem. Był mądrym człowiekiem, zostawiał mi zdjęcia asan i książki o jodze. Sprzyjały mojemu dalszemu rozwojowi. 
 
Czy uważasz, że można osiągnąć wyższe stopnie jogi bez pomocy guru?
 
Kim jest najwyższy guru? Uważa się, że najwyższym guru jest twórca jogi – Śiwa (Shiva w angielskiej transkrypcji). Imię Shiva czytane od tyłu da słowo Avish, które oznacza “oddychać”. Oddech jest związany z duszą – po węgiersku mówi się “dah”. Oczywiście potrzebujemy pewnego przewodnictwa. Przytoczę opowieść o Prahladzie. Mimo że Wisznu zgładził jego ojca, młodzieniec ten był na tyle zafascynowany Wisznu, że codziennie modlił się do niego. Wisznu bardzo kochał tego chłopca za szczerość i oddanie. Pewnego razu Wisznu ukazał się Prahladzie i powiedział “Mogę cię odwiedzić w dowolnej chwili, ale nie mogę podejmować za ciebie decyzji. Mogę wskazać ci kierunek, do ciebie należy reszta”. Kiedy uczeń jest gotowy, pojawia sie guru. Miałem dobrych nauczycieli. Nauczyłem sie wiele od swojego ojca, dużo od BKS Iyengara, który nauczył mnie jak patrzeć i widzieć. Oczywiście stawiałem podstawowe pytania, na które nikt nie potrafił udzielić mi odpowiedzi. Podążałem dalej swoją ścieżką i starałem się znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Ufałem swoim wewnętrznym podszeptom. Słowo “marma” usłyszałem po raz pierwszy od Iyengara. 
 
Wypowiedział je kiedyś w czasie zajęć w Punie. Podszedłem do niego po zajęciach i zapytałem, co oznacza to słowo. Odpowiedział “to pewien punkt”. Nie dodał nic więcej. Zacząłem szukać odpowiedzi na własną rękę. Okazało się, że nawet  znawcy ajurwedy nie rozumieli terminu “marma”. Później odszedłem na chwilę od praktyki asan i skupiłem sie na poznawaniu medycyny siddhów oraz gry na sitarze.  Chociaż joga stanowi część siddhijskiej medycyny, rzadko jest przepisywana w jej ramach. 
 
Spotkałem nauczycieli wiedzy o marmach. Było ciężko, ponieważ uczyli tylko tych, do których byli w pełni przekonani. Przejechałem taksówką tysiące kilometrów przez Indie, aby spotkać się z pewnym Guru, ale on odwrócił sie na pięcie i odszedł nawet na mnie nie spojrzawszy. Zresztą ja również nic do niego nie poczułem. Kiedy spotkałem swojego czwartego nauczyciela, jego twarz pojaśniała tak jak i moja, wziął mnie za rękę, zaprosił do swojego domu, w którym spędziłem sześć godzin po prostu mu się przyglądając. Następnie spojrzał w moją stronę, i wykonał nade mną jakieś działania, mimo że o nic nie prosiłem.  Tak się łączymy, na poziomie serca, trening zachodzi wyłącznie na poziomie serca. Nauczył mnie marm. Zrozumiałem, że działania i manipulacje wykonywane na nas przez inne osoby, różnią sie od działań podejmowanych niezależnie od nich. Pierwsze zajęcia poświecone marmom to wstęp do asan i praktyka asan, drugie opierają się na praktyce pranajamy. Dzięki praktyce pranajamy uczymy się kontrolować energię.  Praktykując asany z pomocą fizycznej energii kierujemy energię przez marmy, a wypadku ćwiczeń oddechowych uczymy się kontrolować energię umysłem.  Jest to tzw. kumbhaka. Istnieją dwa rodzaje kumbhaki – sahita i kewala. Przed rozpoczęciem nauki kewalakumbhaki należy opanować sahitakumbhakę. Kewala i kajwalja oznaczają to samo – “odcięcie”, “izolację”. Patańdżali określa je jako kumbhakę w czwartym rozdziale Jogapradipiki i jako kajwalję w Hathajogapradipice. Obydwa warianty mówią o opóźnieniu oddechu. W pierwszym rozdziale Patańdżali pisze o sposobach osiągnięcia samadhi – jednym z nich jest wydłużenie wydechu, po którym nie następuje wdech. Jest to sposób na uzyskanie Dharmamegasamadhi, nie użył wprawdzie tej nazwy, ale opisuje ten właśnie stan.
 
 
 
 

 


Paweł Witkowski INTools