Wywiad ze Stingiem

Autor: 
Ganga White
Tłumaczenie: 
Artur Wiśniewski

Poniższy artykuł/wywiad ukazał się w grudniowym numerze Yoga Journal, w 1995. Wywiad został przeprowadzony przez Ganga White’a, a zapisał go Stephen Dalton.

Gdy zostałem poproszony o przeprowadzenie wywiadu ze Stingiem przypomniała mi się stara porada Krishn’y dla Arjuna: „Cokolwiek wielki człowiek uczyni, zrobią to również pozostali. Jakiekolwiek standardy ustanowi, świat je uzna” (Bhagavad Gita, VIII.21). I pomyślałem, że poznanie zainteresowań wybitnego człowieka starożytną sztuką życia będzie inspiracją dla studentów jogi. To dla mnie radość i wielki zaszczyt przyjaźnić się ze Stingiem i jego rodziną. Po raz pierwszy zostałem im przedstawiony na początku 1993 roku przez mojego bliskiego przyjaciela Danny Paradise’a, wybitnego nauczyciela i podróżującego po całym świecie jogina-muzyka. Pewnego późnego wieczoru, po koncercie w Los Angeles promującym album „Ten Summoner's Tales” Sting i Trudie przybyli po raz pierwszy do White Lotus w Santa Barbara i zostali przez kilka dni, aby spotkać kilku moich przyjaciół z lasów deszczowych Południowej Ameryki. Nasz przyjaźń wyrosła z naszej wspólnej miłości jogi i natury.

Większość z nas zapewne zna ogromny wkład Stinga dla muzyki. Karierę rozpoczął jako nauczyciel w angielskiej szkole dla dziewcząt. Szybko jedna zmienił kurs, aby podążać za swoim muzycznym powołaniem i stał się liderem, i siłą napędową słynnego zespołu The Police. Poprowadził grupę od mieszkania w ich vanie do tras koncertowych w Stanach Zjednocznych, do szczytów list przebojów, wielu nagród Grammie i złotych płyt. Police był jednym z najbardziej wpływowych zespołów lat siedemdziesiątych torującym drogę nowemu stylowi przełomowej muzyki wysokiej energii z przesłaniem. Sting zdecydował się na kontynuowanie kariery solo odkrywając połączenia wielu stylów muzycznych z różnych kultur, aby przekazywać przesłanie przebudzenia i świadomości. Jest on nie tylko wspaniałym wokalistą i basistą, ale również doskonałym kompozytorem i poetą. Jest także nadzwyczajnym lirykiem przynoszącym wnikliwe przesłanie pokoju i miłości.

Zbyt często zdarza się, że gwiazdy błyszczą swoją sztuką, ale nie własnym życiem. To nie dotyczy Stinga. Jest wrażliwy, bardzo inteligentny i i zaangażowany – jest prawdziwą istotą ludzką. Większość jego energii została skierowana do czegoś, co można nazwać Karma Yoga – służba światu. Zebrał i przekazał miliony dolarów dla pokoju, środowiska, na cele społeczne takie jak Amnesty International. Jego organizacja The Rainforest Fundation pomogła ludności tubylczej i ocaliła miliony akrów lasów W Brazylii.

Sting, wraz z rodziną mieszka na wsi, o godzinę od Londynu, w pobliżu Stonehenge (przyp. tłum.: pl.wikipedia.org/wiki/Stonehenge). Jest ojcem pięciorga dzieci, a dom dla nich urządził we wspaniałej zamkowej posiadłości. Jej obszar jest ograniczy rzeką Avon z jednej, a z innej jednym z ostatnich prastarych lasów w Anglii, po którym podobno wędrowali Król Arthur i jego rycerze. To miejsce wzbudza silne uczucie zachwytu i tajemniczości, zwłaszcza gdy ma się okazję zobaczyć Stinga galopującego w lesie na swym uduchowionym rumaku. Teledyski Ten Summoner's Tales zostały tam właśnie nakręcone. Dom stał się ośrodkiem nieustającej aktywności przyjmując stały strumień nadzwyczajnych gości.

Trudie Styler, żona Stinga, jest wybitną i bardzo twórczą kobietą, która posiada naprawdę wszystko: wdzięk, urodę, inteligencję i wrażliwość. Jest osobą inspirującą i dynamiczną, a lista jej osiągnięć jest równie imponująca jak Stinga. Trudie przeszła szkolenie aktorskie w Royal Shakespearean, jest producentem filmowym, pozyskuje fundusze i zarządza Rainforest Foundation i jest też namiętnym joginem. Obecnie produkuje komedię „Gentleman Don't Eat Poets”, w której również występuje razem ze Stingiem. Jej wzruszający, wielokrotnie nagradzany film „Moving the Mountain” dokumentował losy przywódców ruchu demokratycznego Tiananmen Square. Bez zgody władz odważnie pojechała do Chin wraz z reżyserem Michael Aptedem i ekipą filmową aby spotkać prześladowanych przywódców ruchu i zarejestrować ich historię. Trudie wkrótce otrzyma główną międzynarodową nagrodę pokojową. Jest ona również oddaną, kochającą mamą trójki dzieci z czwartym w drodze.

Sting i Trudie zaufali jodze która zapewnia im dobre samopoczucie i wysoką energię niezbędną przy ich tempie życia. Miałem okazję praktykować z nimi w Anglii, Kaliforni, Nowym Jorku i szczerze doceniam chęć Stinga do podzielenia się swoimi doświadczeniami w wywiadzie. Chociaż Sting czuje, że jest nowicjuszem w jodze, ja uważam go za eksperta ponieważ nie tylko wykonuje asany szczerze, z wdziękiem i elegancją, ale jeszcze bardziej za to, że w głębszych asanch życia przejawia integralność, wnikliwość i współczucie. Jego postawa jest jasnym przykładem sztuki życia i kochania. I oczywiście jego czakra muzyczna jest otwarta!

Ostatnio, Sting i ja spędzaliśmy czas na świętych ziemiach Taos w Nowym Meksyku i w jego domu w Malibu, gdzie nasza rozmowa przebiegała pod błękitnym niebem przy szumie fal.

Ganga: Wielu ludzi została zainspirowanych i interesowało się twoją praktyką jogi. Czy mógłbyś nam powiedzieć co przywiodło cię do jogi?

Sting: Zetknąłem się z jogą w dość późnym wieku. Ty chyba czwarty rok, co oznacza że zacząłem mając 38 lub 39 lat. Naprawdę żałuję, że nie rozpocząłem wcześniej. Myślę, że zaszedłbym dużo dalej niż jestem teraz. Ale z kolei, prawdopodobnie nie byłem gotowy. Jak wiesz przeszedłem przez wiele systemów dbania o kondycję. Kiedyś biegałem, około 5 mil codziennie, uprawiałem aerobik przez chwilę. Zawsze utrzymywałem dobrą formę, bo jestem artystą i wszystkie takie rzeczy pomagają mi w występach. Tak było dopóki nie spotkałem Danny Paradise’a, który stał się moim mentorem w jodze i właśnie z nim rozpocząłem praktykę i czuję, że będę ją kontynuował przez resztę życia. Bardzo bym chciał. Uważam, że jest to ścieżka na tyle wciągająca, że pozwala utrzymywać ciągły rozwój. To tak jak muzyka - nie ma końca. Sądzę, że gdy uda ci się przebiec pięć mil w dobrym czasie, to w miarę jak będziesz się starzał, możesz utrzymywać taki sam czas, ale najprawdopodobniej będzie się on pogarszał. To trochę frustrujące. Jedną z najbardziej ekscytujących rzeczy w jodze jest to, że w miarę jak się starzejesz stajesz się również lepszy w pewnych częściach praktyki, co jest bardzo inspirujące. Sprawia, że chcesz iść dalej. Jest to odwrócenie procesu starzenia. Mogę teraz robić takie rzeczy z moim ciałem o których nawet nie pomyślałem, że byłbym w stanie, gdy byłem atletą, nastolatkiem. Jestem zmotywowany. To jest coś, co chcę robić.

Ganga: Jak spotkałeś Danny’ego?

Sting: Wybraż sobie, że dzięki mojemu gitarzyście Dominicowi Millerowi. Danny jest muzykiem i pewnego dnia spotkał Dominica grając w restauracji i skończyło się tym, że grali razem – w wielu miejscach w Egipcie. Właśnie kończyłem post produkcję na mój album „The Soul Cages”, kiedy zjawił się Dom i zapytał, czy chciałbym uczyć się jogi od jednego z jego przyjaciół. Naprawdę nie wiedziałem nic o jodze. Wyobrażałem sobie, że po prostu siadasz na podłodze ze skrzyżowanymi nogami kontemplujesz pępek. Nigdy nie wydawało mi się to czymś, czym mógłbym się zainteresować. Interesowały mnie bardziej agresywne treningi. Ale Dominic powiedział: „Nie, będziesz bardzo zdziwiony. Spróbowałem trochę i jest to bardzo, bardzo trudne, i wymagające fizycznie.” Zgodziłem się i Danny pojawił się w studio mikserskim pod koniec sesji i powiedział, że pokaże mi trochę jogi. Pomyślałem: „Jestem bardzo wysportowany - to będzie łatwe.” Muszę szczerze przyznać, że w dwadzieścia minut skopał mi tyłek. To że nie potrafiłem zrobić rzeczy, które on robił spowodowało wielki uszczerbek na mojej dumie i poczuciu własnej wartości. W rzeczywistości im więcej pokazywał, tym bardziej uświadamiałem sobie, że pochodzi chyba z innej planety w zakresie równowagi, siły i zręczności. Więc powiedziałem: „To dla mnie. Przyjdź jutro do mojego domu. Znam jeszcze kogoś, kto będzie tym zainteresowany – moja żona, Trudie.” Obydwoje szukaliśmy czegoś innego. Zjawił się następnego ranka i skończyliśmy w ogrodzie z całym personelem gapiącym się na naszą trójkę robiącą te dziwne pozycje. W tym momencie połknąłem haczyk. Do dzisiaj praktykuję prawie codziennie. Zdarzyły mi się sporadyczne uchybienia, ale definitywnie jest to już część mojego codziennego życia.

Ganga: Oprócz wszystkich korzyści dla zdrowia i kondycji, czy miało to jakiś wpływ na inne sfery życia.

Sting: Jedną z pierwszych wątpliwości związanych z jogą było to, że praktyka zajmuje dużo czasu. Wykonanie wszystkiego zajmowało godzinę czterdzieści, godzinę pięćdziesiąt, a czasem dwie godziny. Danny powiedział coś, w co wtedy nie uwierzyłem ale teraz się potwierdziło. Powiedział: „Praktykując jogę będziesz miał więcej energii na inne zadania przez cały dzień.” Innymi słowy, czas wydłuży się, aby pomieścić praktykę. Muszę przyznać, że jest to prawdą. Gdy rano praktykuję jogę, mam potem więcej energii przez cały dzień. Więcej mogę zrobić. Mój umysł jest bardziej spokojny. Korzyści jest więcej niż mógłbym wymyślić. I są one nie tylko fizyczne, ale również psychiczne i nawet zaczynam wierzyć, że również duchowe. To rozwój w moim myśleniu. Im głębiej wejdziesz w jogę, tym bardziej uświadamiasz sobie, tak, że jest to praktyka duchowa. Ale to podróż którą dopiero odbywam. Podążam w tym kierunku. Ale to nie jedyny powód dlaczego to robię. Przypuszczam, że im będę starszy, tym będę się stawał bardziej kontemplacyjny i praktyka jogi też taką się stanie. W szczególności oddychanie, które jest blisko związane z medytacją.

Ganga: Wiem, że jesteś osobą, która ma głęboki wgląd w samego siebie i w życie. Jest taka medytacja jogi Jnana o nazwie Vichara – wgląd. Czy tak to postrzegasz? Czy joga Ci w tym pomogła?

Sting: Z pewnością zbliżyła mnie do medytacji. Jedyna medytacja jaką wcześniej robiłem, to pisanie piosenek. W czasie komponowania muzyki musisz prawie wejść w stan transu aby przekazać piosenkę. Nie uważam, że piosenki się pisze. One przechodzą przez ciebie. Ufam, że one gdzieś tam istnieją i trzeba tylko stać się przekaźnikiem. Do tego niezbędna jest oczyszczenie części umysłu. Joga jest tylko innym szlakiem do tego samego procesu. Bierzemy coś od naszego wyższego ja i wykorzystujemy w normalnym życiu, tak sądzę. Czy to ma sens?

Ganga: Tak. Niektórzy muzycy, których spotkałem odkryli, ze gdy rozpoczynają medytację, milczącą medytację, w rzeczywistości słyszą wewnętrzną muzykę. Czy ty słyszysz wewnętrzną muzykę?

Sting: Ja słyszę muzykę przez cały czas. Czasem dostaję od tego obłędy. [śmiech] Nawet w absolutnej ciszy słyszę muzykę. Słyszę melodię, słyszę rytm, słyszę śpiew ptaków. Żyję w dźwiękowym świecie. Nigdy nie jest on całkiem pusty. Ale joga może wywołać taki stan.

Ganga: Czy możesz powiedzieć coś o wyzwaniach z którymi się teraz spotykasz w swojek praktyce jogi?

Sting: Jedna z interesujących rzeczy jest lepsze poznanie własnego ciała niż kiedykolwiek wcześniej i rozpoznawanie, że pewne blokady w czasie praktyki są wynikiem psychicznych problemów. Historia mojego życia jest zapisana w moim ciele, w moich mięśniach. Mam bardzo sztywne biodra. Wcześniej sobie tego nie uświadamiałem. Myślałem, że jestem całkiem elastyczny. Niektóre pozycje są tak ekstremalne, że wydobywają na powierzchnię to, co zrobiłem ze swoim ciałem. Tamte wszystkie lata biegania muszą mieć swoje żniwo. Powiedziano mi, że sztywność mięśni pośladkowych świadczy o –cholernym – uporze. Więc pracuję nad tym! Jak wiesz, zamiarem, celem długofalowym jest stanie się cieczą, całkiem płynną, falującą. Ponieważ starzeję się chciałbym się taki stać. Chciałbym mieć zbadany pełny zakres możliwości mojego ciała. Nie oznacza to, że boję się starości. Ja tylko chcę się starzeć w określony sposób.

Ganga: Z wdziękiem.

Sting: Chcę się zestarzeć z wdziękiem. Chcę mieć dobrą postawę, chcę być zdrowy i chcę być przykładem dla moich dzieci. Pracuję nad tym. Z pewnością, w żadnym wypadku nie pretenduje do bycia ekspertem lub czymkolwiek poza początkującym. Ale naprawdę czuję, że jestem na właściwej drodze.

Ganga: Praktykujesz serie Ashtanga Vinyasa?

Sting: Myślę, że dobrze było zapoznać się z tymi sekwencjami najpierw, ponieważ są bardzo bojowe i w pewnym sensie maczystowskie. Odwoływały się do mojego pragnienia wyzwań. Podoba mi się, że są trudne i ciężkie. Nie chcę przez to powiedzieć, że to jedyna praktyka na którą byłem narażony w ciągu ostatnich czterech lat. Próbowałem innych i wiele się z nich nauczyłem. Miło jest czasem coś odmienić i ulżyć sobie robiąc inne serie, jak na przykład twoje Flow Series. Odkryłem, że jest to bardzo przydane i korzystne. Bada mięśnie, pozycje, których nigdy wcześniej nie robiłem. Nie ma żadnych granic. Nie wydaje się, żeby istniał jakiś koniec i jest to ekscytujące.

Ganga: Mówi się, że doświadczyłeś przyjemności z ezoterycznych nauk tantrycznej miłości i seksu.

Sting: [śmiech] Kiedy nauczyłem się wykonywać nauli (wyrabiając mięśnie brzucha) i bandy (jogiczne zawory energetyczne), to byłem bardzo dumny z tych osiągnięć, również czytałem, że bardzo dobrze jest używać tych technik w seksie. Pozwalają lepiej kontrolować działania i uprawiać miłość dłużej, co moim zdanie przynosi niesamowite efekty. Pojawiły się kontrowersje związane z tym jak bardzo można to wydłużać, więc nie chcę się w to teraz włączać! Mam dość kłopotów! {śmiech] Ale zdecydowanie przynosi to zbawienny wpływ na życie seksualne. Zwłaszcza, gdy ma się dobre relacje z partnerem. Tak, miało to zbawienny wpływ.

Ganga: Medytacje. Wiem, że podróżowałeś do własnego wnętrza. Czy możesz powiedzieć o rzeczach, których nauczyłeś się, dotknąłeś – w wewnętrznym krajobrazie?

Sting: Myślę, że w moim życiu, w dużej mierze, zapłaciłem tylko za pocałowanie klamki do duchowego życia. Wychowałem się jako katolik, co tydzień chodziłem do kościoła i przyjmowałem sakramenty. W taki sposób zostałem ukształtowany, ale nigdy nawet nie dotknąłem jądra mojej istoty. W miarę jak dorastałem przekonałem się, że jestem niechętny zaakceptowaniu wszechświata bez Boga. Tak naprawdę nie ma to jakiegokolwiek logicznego sensu. Czuję, że dla mnie musi istnieć jakiś wyższy poziom współczucia, zrozumienia, niż zaledwie ludzki. I jest to zawarte w każdym z nas. Po prostu myślę, że musimy to rozszyfrować. Pan Bóg, czy jakkolwiek chcesz to nazwać – lepiej nie nadawać nazwy – jest zaszyfrowany w naszej istocie. Są różne metody rozszyfrowania go i sądzę, że joga jest może jedną z nich. Inne to muzyka, medytacja, modlitwa.

Ganga: Muszę powiedzieć, że znając ciebie wyczuwam twój głęboki kontakt z sacrum i duchowością, co objawia się w twoim życiu miłością i współczuciem.

Sting: Cóż, staram się, ale naprawdę tego nigdy dosyć. To z czym się teraz stykam w moim duchowym życiu, to ogrom możliwości, który wydaje się dość przerażający. Pracuję nad tym ogromem. Z pewnością nie jest to łatwe. Nie jest to łatwa ścieżka. Podobnie jak joga, życie duchowe jest naprawdę bardzo trudne.

Ganga: Zetknąłeś się z niektórymi naukami Krishnamurti i z jogą Jnana. Może nie nazwałbyś tego w ten sposób, ale zostałeś dotknięty medytacją nad sensem śmierci i jej wpływie na życie. Czego nauczyłeś się podczas medytacji nad śmiercią?

Sting: Aż do niedawna naprawdę myślałem, że jestem nieśmiertelny. [śmiech] To niedorzeczne, ale większość młodych ludzi myśli, że jest nieśmiertelna. W szczególności, gdy wszystko dobrze się układa, gdy odnosi się sukcesy, gdy jest się szczęśliwym i gdy ma się mnóstwo rzeczy do zrobienia. Jak można wtedy umrzeć? Ale zła wiadomość jest taka, że można. A dobrą wiadomością jest to, że się umiera. Uważam, że musimy pogodzić się z tą myślą. Musimy zaakceptować, że jest to równie naturalne jak urodzenie, równie naturalne jak wydychanie, wdychanie. To część naszego życia. Czasem walczymy z tym, wszyscy tak robimy, ale akceptacja jest moim zdaniem najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić. To nie oznacza bycia nieszczęśliwym lub całkowitej obsesji z powodu krzywdy. Jeśli już, to akceptacja śmierci da nam więcej korzyści w życiu, w szczęśliwym przeżywaniu życia, bo tak powinno być przeżywane. Życie dla chwili. Tego się uczę. Ale zaznaczam, że nie mówię tego jako ktoś, kto osiągnął satori (przyp. tłum.: oświecenie, wgląd w prawdziwą naturę umysłu) czy cokolwiek innego. Jestem tylko uczniem.

Ganga: Zanim skończymy, czy chciałbyś jeszcze coś powiedzieć joginom z całego świata?

Sting: To bardzo ciekawe jak niesamowicie popularna stała się joga. Wydaje się, że coraz więcej ludzi podejmuje praktykę. Myślę, że to właściwy czas dla jogi. Żyjemy w bardzo złożonych czasach – czasach wielkich zawirowań i zmian. Jak bardzo irracjonalne są nasze obawy związane z końcem wieku – jakby data miała jakieś znaczenie. Ale w obecnym szaleństwie wydaje się to mieć wpływ na psychikę ludzi. Joga jest dobrym antidotum na wszystko. Joga wyrwie nas z tej historycznej paranoi. Jesteśmy ciągnięci na długiej linie. To nie skończy się w 1999.

Ganga: Ośmielę się powiedzieć, że tak właśnie jest, jeżeli podejdziemy do jogi w sposób, który uwalnia nas od dogmatów i autorytaryzmu, a nie w sposób utrwalający je. Joga nie powoduje tego automatycznie.

Sting: Myślę, że w końcu każdy kiedyś stanie się własnym nauczycielem jogi. Na początku musisz zacząć z nauczycielem, z wzorem który cię poprowadzi, ale w pewnym momencie staniesz się swoim własnym nauczycielem, swoim własnym guru. Pod wieloma względami możemy się sami korygować. Tylko od czasu do czasu potrzebna jest pomoc. Ale można też praktykować samemu. Są oczywiście dobre strony praktykowania w grupie ludzi. Wiele razy brałem udział w zajęciach w Nowym Jorku z dużą grupą i energia grupy miała bardzo korzystny wpływ. Myślę, że jest miejsce zarówno na indywidualne poszukiwania, jak i na pracę w grupie, pracę z nauczycielem i teraz, i w przyszłości. Należy przypomnieć, że członkowie mojego zespołu praktykują jogę. Ćwiczymy przez przynajmniej półtorej godziny przed każdym koncertem, co jak sądzę zwiększa naszą spójność w zespole i indywidualnie. A na pewno utrzymuje nas w dobrej formie. Nie łatwo jest w trasie koncertowej. To nietypowy czas. proponuje się nam dziwne jedzenie. Nie jest to najzdrowsze zajęcie. Wieczory się przedłużają, pijemy alkohol, czy cokolwiek innego. Joga jest sposobem pozwalającym nam zachować równowagę.

Ganga: W czasie naszej wczorajszej zbiorowej medytacji wyrażałeś spostrzeżenia o miłości i o jej przekazywaniu. Czy jest szansa na przechwycenie części z nich?

Sting: Myślę, że w stanie głębokiej medytacji, kiedy stajesz przed ogromem wieczności, musisz ufać czemuś, co podtrzyma cię w obliczu trwogi i lęków. Nauczyłem się ufać potędze miłości. Miłości do siebie samego, miłości do ludzi z którymi jestem, rodziny, przyjaciół. Miłości do prostoty, miłości do prawdy. Bez miłości nic nie ma sensu. Wiem, że brzmi to jak truizm. Ale to prawda. Miłość wszystko zwycięża. Amor vinciet onnia.

Ganga: Namaste i dziękuję ci Sting.

Sting: Namaste.

Paweł Witkowski INTools